o nas i historii


Wizerunek Polski w polityce historycznej? OK, tyle że to dużo bardziej złożone niż sądzisz. Lansowanie postawy nacjonalistycznej, przedstawianie obcych jako wrogów, akcentowanie konfliktów potrafią robić fatalne wrażenia (że przypomnę liczne reportaże z Bałkanów, choćby Roberta Kaplana*).
Jak może wyglądać szersza perspektywa możesz zobaczyć np. w Mikrokosmosie Normana Daviesa i Rogera Moorhouse’a — opowieść o Wrocławiu obejmuje kilka punktów widzenia, umiejscawiając miasto w ramach opowieści polskiej, ale też niemieckiej, czeskiej, czy żydowskiej. Sam mam różne uwagi do tej książki, ale nie dotyczą one tej ogólnej koncepcji. Byłbym zainteresowany, jakie zarzuty postawiłbyś na przykładzie tej konkretnej publikacji? a chciałabym muzeum, w którym nie kreuje się polityki historycznej, ale mówi prawdę o przeszłości. Bez tych „narodowych punktów widzenia”, ale oczywiście nie wykluczając mocnych stron własnego narodu, czy wydarzeń, z których można być dumnym, bo jak sami się nie pochwalimy, to nas nikt nie pochwali na pewno. (Młodzi Francuzi mówią, że wygrali II wojnę światową, a Anglicy, że rozgryźli Enigmę.)
Pomysł muzeum Ziem Zachodnich czy Kresów byłby o tyle ciekawy, że można byłoby pokazać wielokulturową historię tych ziem i to byłoby pasjonujące. Pokazanie jak ludzie różnych narodowości, kultur, języków żyli obok siebie i ze sobą. Zdążyłam wysłuchać opowieści babci, czy jej mocno starszych sióstr o tym, jak żyło się na kresach. Wszystkie one – córki Polaka i Niemki mówiły po polsku, niemiecku, po rosyjsku i trochę w jidisz. Miały koleżanki Żydówki, protestantki i prawosławne, i nikt nie widział problemu w tym, że przed lekcją religii grupka koleżanek się rozdzielała i każda szła wysłuchać „swojego”, czy że świętowały w innych terminach i co innego. Była to obiektywnie zastana i akceptowana rzeczywistość.
Druga rzecz, to filmy i edukacja „wewnętrzna”. Filmów o szmalcownikach (swoją drogą, nie przypominam sobie takich, a jedynie marginalne wątki o takim charakterze) robi się głównie na użytek krajowy. A jeśli zobaczy ktoś za granicą? Tu mogę przypomnieć ciągłe polskie pretensje, że Francja nie rozlicza się ze współpracy z Hitlerem (choć filmy rozliczeniowe tam powstały). Jeśli więc polskie rozliczenia dotrą do zainteresowanych historią, zrobią dobre wrażenie. Jeśli do ignorantów… cóż, przed ignorantami nic nie chroni…

Komentarze